Mówiąc o specyfice polskich graczy, wcale nie mam na
myśli słynnych rozwrzeszczanych, bluźniących, jak przysłowiowy szewc,
nastolatków, ale grupy ludzi (również osób starszych), którzy lubią spędzać
wolny czas przed monitorem komputera lub telewizora, tworząc trwałe lub
tymczasowe grupy, przenosząc nierzadko znajomości z wirtualnego, do realnego
świata. Szczególnie interesujące wydaje się być kilka aspektów tych interakcji.
Analiza kontaktów wewnątrz uformowanej już lub formującej się grupy graczy,
obserwacje kreowania się struktury, prześledzenie konkretnych czynników
wchodzenia w określone role (nie zawsze najlepsi gracze są liderami!). Kiedy
jesteśmy członkami takiej grupy (nie jest to wielkie wyzwanie, możemy
uczestniczyć w wielu z nich), jesteśmy traktowani jako członek szeroko
rozumianej grupy znajomych. Mamy wiec możliwość uczestniczenia w rozmowach,
dyskusjach, naprowadzania współtowarzyszy na interesujące nas tematy. I to
właśnie jest sednem sprawy. Jako znajomy z gry, często „towarzysz broni”, czyli
ktoś postrzegany jako „swój”, a jednocześnie ktoś bezpiecznie oddalony, ponieważ
kontakt odbywa się przez pośrednika (komputer, mikrofon, głośnik), możemy
uzyskać szczere wypowiedzi, charakterystyczne dla rozmów wśród znajomych, z
którymi spędza się wieczory po pracy, na praktycznie każdy interesujący nas
temat. Ubezpieczenia? Spytaj, powiedzą co wiedzą, poradzą i jeszcze się
emocjonalnie zaangażują. Koncept batonika? Ocenią a potem wymienią dziesięć
typów idealnych.
Pojawia się oczywiście zagadnienie etyczności – ale to
już wedle Waszego własnego uznania. Jestem i przekonany, że duża część osób zgodziłaby
się na tego typu badanie gdyby wprost ich zapytać (z tymi samymi korzyściami,
wedle podejścia - „kumpel musi odwalić
coś do roboty”), ponieważ mają poczucie, że spędzacie z nimi czas po to, żeby
się wspólnie bawić, a nie pracować.
Wszystkim badaczom i marketingowcom lubiącym rozrywkę
multimedialną polecam spróbować takich badań. Przyjemność i zadowolenie z
uzyskanych wyników wysoce prawdopodobna!
Piotr Falfus
Piotr Falfus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz