Coraz
częściej Klienci proszą jednak także, żeby informatorzy „byli otwarci i
rezolutni, a nie tacy zahukani”, „nie byli burkliwi”, „potrafili się wysławiać”.
Słowem – proszą o wykluczenie informatorów z natury małomównych – w obawie, że
badanie z nimi nie ma sensu, bo „i tak nic nam nie powiedzą”. Czy jednak możemy
założyć, że nasi konsumenci to tylko osoby otwarte, rezolutne i rozmowne? Czy
tylko ich powinniśmy słuchać? Ryzykowne założenie...
Kilka
lat temu jedna z moich koleżanek prowadziła badanie z informatorem z gatunku
tych opornych – małomównych, zamkniętych, burkliwych. Na dodatek na temat
trudny, bo o bankowości. Czyli i o pieniądzach, a to temat jeszcze trudniejszy.
Morał
z tego taki, że nie ma złych informatorów – są tylko kiepscy badacze – którzy
nie potrafią do nich dotrzeć. A docierać warto, bo konsument otwarty sam powie
nam, czego mu trzeba. Co więcej powie nie tylko nam, ale i naszej konkurencji.
A tych opornych mało kto słucha i rozumie.
Klaudyna Świstow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz