Niesłabnąca
popularność tzw. profili kompetencyjnych powoduje, że na konferencjach z
udziałem studentów, często pytana jestem właśnie o kompetencje, które powinien
posiadać badacz. Pytający oczekują zwartej, zamkniętej listy cech. Ale
odpowiedź jest bardziej złożona. Otóż badacz powinien mieć kompetencje, które
przygotują go... NA WSZYSTKO I JESZCZE TROCHĘ!
Moje
pierwsze poważne badania prowadziłam jeszcze na studiach na grupie osób
zaangażowanych w Duchową Adopcję Dzieci Poczętych Zagrożonych Aborcją.
Uczestnicy ruchu adoptują duchowo dzieci poczęte i codziennie przez 9 miesięcy
modlą się, aby matka nie dokonała zabiegu. Po pierwszej mszy, w której
uczestniczyłam, starsza kobieta nagle złapała mnie za rękę i wyszeptała: „Siostro, widziałam, jak taki chłopak wziął
ciało Pana Jezusa i schował je do kieszeni! On ma teraz straszny grzech.
Siostro, pomódlmy się za duszę tego chłopaka, żeby nie została potępiona!
Zdrowaś i Ojcze Nasz.” Nie pozostało mi nic innego jak wspólnie z panią pomodlić
się za duszę grzesznego chłopaka. Na głos i na klęczkach...
Mało?
Po
godzinie badania na temat mrożonek, mój informator z rozbrajającą szczerością
przyznał, że badania żarcia są dość nudne i wolałby o prezerwatywach, bo po
określonej marce „Tak go k... swędzi, że
ja pier...!” Po dwóch godzinach zapytał, czy nie chce mi się „lać,” bo jak on pójdzie się „złamać”, to na pewno do łazienki nie
wejdę przez pół dnia, więc żebym się decydowała. Po trzech godzinach bardzo
ciekawej rozmowy obficie okraszonej bluzgami wszelakimi okazało się, że mój
nieokrzesany informator, kulturysta-amator jest wzorowym uczniem elitarnej
Akademii Obrony Narodowej i ma stypendium naukowe (sprawdziłam!). A po czterech
przeprosił mnie, że tak bluzga, ale od razu wyczuł, że „równa ze mnie laska” i że może czuć się swobodnie.
Życzę powodzenia wszystkim twórcom profili kompetencyjnych J
Klaudyna Świstow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz