Podczas jednego z projektów dotyczących sposobu
korzystania z mediów przeprowadzałam badanie w domu mamy wesołego czterolatka.
Początkowo chłopiec był onieśmielony liczbą gości, a przede wszystkim moją
obecnością i chował się we wszystkich możliwych kątach. Należy dodać, że
oczywiście były to „kąty”, z których mógł swobodnie obserwować całe badanie.
Podczas badań przeprowadzamy różnego rodzaju ćwiczenia,
które często obejmują nawet rysowanie – co okazało się na tyle interesujące, że
mały postanowił wyjść z ukrycia i popatrzeć z bliska. Później w toku badania,
jednym z zadań informatorów było wymienienie oglądanych programów na jednej ze
stacji telewizyjnych. Mama chłopca bardzo stanowczo zaprzeczyła jakoby oglądała
jeden z „głupawych programów”, po czym mały chłopiec wstał, zaczął się śmiać i
powiedział ”Mamo, ale przecież to Twój ulubiony!”. Mama nie miała już wyjścia i
obracając całą historię w żart przyznała się do oglądania programu.
W ten oto sposób poznałam prawdę, a nie deklarację.
Dzieci są bardzo cennymi uczestnikami badań, bo nie zdążyły się jeszcze nauczyć
rozróżniania tego, co wypada, a czego nie wypada powiedzieć. Zawsze bardzo
chętnie dzielą się tym, co mama robi jak tata nie widzi, a ile godzin tata
spędza w domu na oglądaniu telewizji. Dlatego zawsze staram się „podlizać”
dzieciakom, postarać się o to, żeby mnie polubiły, (często wystarczy poświęcić
im trochę uwagi, namalować smoka albo zagrać w planszówkę czy w grę komputerową), bo wtedy
mam duże szanse na to, że odkryją przede mną najskrytsze i najcenniejsze domowe
tajemnice.
Marta Szwed
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz