Zanim rozpoczną się badania w terenie i wydarzą te wszystkie
historie, o których czytaliście, musimy najpierw przeprowadzić rekrutację.
Proces skomplikowany i długi, często męczący lub śmieszny. Niektórzy to
kochają, niektórzy nienawidzą.
Szanująca się Agencja musi dbać nie tylko o klientów i
informatorów uczestniczących w badaniach, ale również o potencjalnych informatorów.
Takich, którzy nie mogą przystąpić do aktualnie przeprowadzanego badania, bo
nie spełniają kryteriów (lub z jakiegokolwiek innego formalnego powodu), ale
również takich, którzy się awanturują, oskarżają, skarżą i grożą.
Jeśli jesteśmy uprzejmi, staramy się dostosowywać, pomagać,
zagadywać i żartować – czyli robić rzeczy, których robić nie musimy, jest duża
szansa, że takie osoby w większym stopniu zaangażują się w badanie, pozwalając
na zebranie głębszych wyników, z których powstaną lepsze raporty, a w efekcie –
świetne rekomendacje strategiczne. Zyskują wszyscy, przy niewielkich kosztach emocjonalnych.
Badanie na kilka fokusów. Bardzo napięty terminarz, więc
wszystko robione na wczoraj. Rekrutacja informatorów przebiegła wyjątkowo
szybko i sprawnie. Po wszystkim siadamy zadowoleni – udało się. Nagle telefon
od Klienta – odwołujemy badanie.
Bardzo przykra i niezręczna sytuacja – nasze rekrutacje
wymagają bardzo dużej partycypacji informatorów. Ale co zrobić? Trzeba
zadzwonić i poinformować, że cała ta praca którą wykonali idzie na marne. Łapię
więc za komórkę i dzwonię. Na początku pretensje – że dużo pracy w to włożyła,
że wystawiła znajomych, że firma jest nieodpowiedzialna i niepoważna. Kiedy
znowu dała mi dojść do słowa – przeprosiłem (całkowicie szczerze), powiedziałem,
że wiem w jakiej znajduje się sytuacji i bardzo mi z tego powodu przykro. Że
nie chciałbym, żebyśmy przez niezależną od nas sytuację stracili tak dobrego informatora.
Wybaczyła. W momencie kiedy zorientowała się, że faktycznie jest mi głupio i
źle z tą sytuacją, że nie odłożyłem słuchawki moment po informacji, że badanie
zostało odwołane (przecież informatorów mamy tysiące) zrobiło jej się mnie
szkoda. Sama zaczęła mnie pocieszać i zadeklarowała chęć uczestnictwa w
następnym badaniu. Co zresztą zrobiła – ze świetnym skutkiem.
Tak tu, jak pewnie we
wszystkich innych branżach, bycie zwyczajnie miłym i empatycznym może w sposób
niewyobrażalny podnieść wyniki. Jeśli nie próbowaliście, zróbcie to koniecznie :)
Piotr Falfus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz