13 października 2014

Badaczka w obliczu natłoku danych



Życie badaczek jest niezwykle zróżnicowane: czasem krótka rozmowa w czasie obserwacji, czasem całodzienne badanie cieniowe. Im dłużej w terenie, tym więcej informacji, cytatów, anegdot i tipów jak sprawić, żeby spodnie przestały farbować :). Na swoją pierwszą długą obserwację szłam z duszą na ramieniu – pamięć mam niezłą, ale bez przesady…

Spotykam się z Olą, która jest dla mnie na razie tylko nazwiskiem i numerem telefonu. Myśląc o celach badania, pytam. A ona mówi, wszystkie informacje istotne, a ja się pogrążam. Dane narastają, a mój mózg wkracza na ostatni level przetwarzania i powoli kończą mi się możliwości.

Robimy sobie przerwę, Ola musi odebrać ważny telefon. Nabieram trochę dystansu i widzę, że całkiem nieźle widzę :). I po cichu dziękuję za to, że w naszych badaniach tak dużo czasu poświęca się na rozruch i poznanie informatorów…

Bo to to właśnie, a nie kwestionariusz od rekruterki, jest szkieletem, w którym można umieścić jak w dobrze zorganizowanej szafie informacje o osobach, z którymi robimy badania.

Nagle wszystko okazało się takie proste. Nie musiałam już stosować skomplikowanych mnemotechnik, błądzić po pałacu pamięci ;) i szukać tych wszystkich informacji o anonimowej dziewczynie, która jest jakaś, coś ogląda w TV i wybiera któreś ze znanych marek odzieżowych. Przecież chodzi o Olę, z którą widziałam się niedawno, poszłyśmy na kawę… Chipsy? W życiu by ich nie tknęła, przecież ma obsesję na punkcie zdrowego odżywiania. Filmy o superbohaterach? Tak, najbardziej lubi Hulka – zapamiętałam, bo to tak bardzo nie pasuje do jej mocno stereotypowo kobiecych gustów.

I tak to się kończy. To jak rysowanie na kartce trójwymiarowego modelu – zdecydowanie łatwiej ulepić go z plasteliny. Dlaczego zdanie po zdaniu zapisywać wypowiedzi informatorów, skoro można zatrzymać ich w pamięci w najprawdziwszej formie?

No tak, teraz to jest już tak bardzo oczywiste...

Marta Marcjanik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz