Życie badaczek jest niezwykle zróżnicowane: czasem krótka rozmowa w czasie obserwacji, czasem całodzienne badanie cieniowe. Im dłużej w terenie, tym więcej informacji, cytatów, anegdot i tipów jak sprawić, żeby spodnie przestały farbować :). Na swoją pierwszą długą obserwację szłam z duszą na ramieniu – pamięć mam niezłą, ale bez przesady…
Spotykam się z Olą, która jest dla mnie na razie tylko
nazwiskiem i numerem telefonu. Myśląc o celach badania, pytam. A ona mówi,
wszystkie informacje istotne, a ja się pogrążam. Dane narastają, a mój mózg
wkracza na ostatni level przetwarzania i powoli kończą mi się możliwości.

Bo to to właśnie, a nie kwestionariusz od rekruterki, jest szkieletem, w którym można umieścić jak w dobrze zorganizowanej szafie informacje o osobach, z którymi robimy badania.
Nagle wszystko okazało się takie proste. Nie musiałam już stosować
skomplikowanych mnemotechnik, błądzić po pałacu pamięci ;) i szukać tych
wszystkich informacji o anonimowej dziewczynie, która jest jakaś, coś ogląda w
TV i wybiera któreś ze znanych marek odzieżowych. Przecież chodzi o Olę, z
którą widziałam się niedawno, poszłyśmy na kawę… Chipsy? W życiu by ich nie
tknęła, przecież ma obsesję na punkcie zdrowego odżywiania. Filmy o superbohaterach?
Tak, najbardziej lubi Hulka – zapamiętałam, bo to tak bardzo nie pasuje do jej
mocno stereotypowo kobiecych gustów.
I tak to się kończy. To jak rysowanie na kartce
trójwymiarowego modelu – zdecydowanie łatwiej ulepić go z plasteliny. Dlaczego
zdanie po zdaniu zapisywać wypowiedzi informatorów, skoro można zatrzymać ich w
pamięci w najprawdziwszej formie?
No tak, teraz to jest już tak bardzo oczywiste...
Marta Marcjanik
Marta Marcjanik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz