18 czerwca 2015

Nalewka po badaniu lepsza niż premia

Gościnność naszych Informatorów niejedno ma imię – może mieć formę podzielenia się z nami najbardziej futrzanymi kapciami, odwiezienia na uciekający pociąg w iście zawrotnym tempie albo spakowania świeżo upieczonego ciasta na drogę. Ale ja mam swojego zdecydowanego faworyta pośród przejawów gościnności – poczęstunek domową, własnoręcznie zrobioną nalewką lub winem po zakończeniu badania.

Gdy wyłączam kamerę, pakuję podpisane przez informatorów dokumenty i sprzęt, gospodarz wpada na pomysł podzielenia własnoręcznie wykonanym trunkiem ze wszystkimi obecnymi w domu. I weź tu badaczu bądź mądry i odmów – ma być po domowemu, ma być swobodnie, a przede wszystkim ma być naturalnie – nie ma wyboru – trzeba pić, chwalić i prosić o jeszcze!

Poczęstunek nalewką, poza oczywistymi walorami smakowymi (a nalewki bywają naprawdę przepyszne), ma jednak dla mnie dużo ważniejszy wymiar – jest zapewnieniem o jakości wykonanej pracy. Jestem badaczem, czyli osobą, dla której niezwykle ważne jest nawiązanie relacji i zdobycie zaufania rozmówców – to gwarant uzyskania ciekawych i zgodnych z rzeczywistością wyników. Dlatego „To co, po jednym?” oznacza dla mnie najlepszą pochwałę ze strony informatora – że faktycznie czuł się dobrze i swobodnie, czyli ja wykonałam kawał dobrej roboty.


Kasia Bogdańska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz