24 sierpnia 2015

92% Polaków i Polek...

Różne media specjalistyczne wyłaniają raz na jakiś czas zawód przyszłości. Ostatnio przeczytałam, że takim zawodem aktualnie jest big data analyst. Wiadomo – danych dużo, potencjał leży i się kurzy. Co robić?

Danych jest coraz więcej i każdy o tym wie. Natłok cyferek chyba jednak nie zdewaluował ich wartości. Wiele osób jest święcie przekonana, że to właśnie na nich powinny opierać się najsilniejsze wnioski i najpoważniejsze decyzje. Może i tak... Tylko chcę przypomnieć – 92% Polek i Polaków deklaruje przynależność do katolickiej wspólnoty religijnej. Gdyby ktoś chciał na tym oprzeć decyzje biznesowe, szybko by się zdziwił. A zaraz potem zbankrutował.

Wiele osób pamięta o cyferkach, ale nie każdy rozumie, że liczy się nie ilość danych, tylko ich ZROZUMIENIE. Wiara i uwielbienie dla klasycznej, niecyferkowej antropologii przynoszą dziwne, czasem zupełnie niestosowalne w rzeczywistości rodzaje mądrości (o społecznościach, w których mężczyźni dalej polują, kobiety dalej trzymają wszystko w kupie, a na określenie śniegu używa się miliona różnych słów), ale uczą też, że wiedza nie rośnie proporcjonalnie do informacji, a wynika z UMIEJĘTNOŚCI ICH PRZETWARZANIA. To jest tak, jak z eleganckimi markami. Cyfry powiedzą, że wiele osób myśli o marce, że jest elegancka. Ale nie powiedzą, dlaczego te same osoby oceniają tę markę negatywnie. To, że elegancka marka bywa dystansująca i zadęta, to informacje, które z cyferek wyczytać bardzo trudno albo w ogóle nie sposób. Zrozumienie więc nie wynika tu z faktu posiadania danych. Wynika z tego, że przekazuje się je dalej komuś, kto potrafi je wyjaśnić. 

To gdzie Ci specjaliści od analizy danych? Miał być zawód przyszłości, a wygląda na to, że dalej jest ich niewielu. I to, że są, wcale nie powoduje, że postrzeganie cyferek się zmienia - dużo danych cały czas stanowi 90% sukcesu, kiedy te 90% sukcesu to w rzeczywistości umiejętność tych danych czytania.


Ja, specjalistka od rozumienia, trzymam za Was kciuki, analitycy big data! (bez ironizowania, serio).A wszystkim tym, którzy proszą o suche cyferki, polecam klasyka Edmunda Leacha. Czasem przynudza, ale ma takie momenty, że buzia cieszy się bardziej, a oczy otwierają szerzej niż na brief od Mercedesa ;). Leach pokazuje, jak bardzo ważny jest kontekst (jaką rolę odegrał katolicyzm w historii Polski?), definicje (co oznacza przynależność do wspólnoty dla tych, którzy to deklarują?) oraz, uwaga, POZADEKLARACYJNOŚĆ (ilu z Twoich sąsiadów, kolegów z pracy, znajomych z innego miasta chodzi w niedzielę do kościoła? pomyśl, a najlepiej przejdź się i poobserwuj :) ).Takie dane są cyferkami niewyrażalne. Ale za to jak bardzo skutecznie pozwalają te cyferki zrozumieć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz