Choć mam swoje biurko, fotel i ulubione koleżanki z
pokoju, to praca nigdy nie będzie mi się kojarzyć z „siedzeniem przy biurku”.
Na szczęście! W ciągu kilku lat swojej pracy byłam w 20 miastach w Polsce i nie
tylko. Od Gryfowa Śląskiego i Kutna, poprzez Lublin, Tychy, Gdynię, aż po Łódź
i ostatnio również Berlin.
Znajomi, nasi informatorzy i Klienci często zadają
pytanie czy to lubię – tak prywatnie, tak po prostu. Zawsze odpowiadam wtedy,
że jak wiele rzeczy, także i wyjazdy mają swoje dobre i złe strony. Dobre –
wiadomo – zobaczenie nowego miejsca, do którego sama najpewniej nigdy bym nie
pojechała, lunch na rynku, czy możliwość podejrzenia lokalnych zwyczajów i
refleksja nad celem podróży innych współbiesiadników na hotelowym śniadaniu.
Minusy, przyznaję, też dostrzegam – niewidzenie bliskich przez te kilka dni
(ok, czasem kilkanaście), poświęcanie czasu na przejazdy, czekanie na pociąg
itd. i ta cisza w hotelowych pokojach, która choć umożliwia pisanie raportów,
to szybko staje się nieznośna.
Każdy wyjazd, każde spotkanie z informatorami, to
zdobywanie solidnej dawki wiedzy o miejscu w którym mieszkają – od takiej
najbardziej oczywistej – których ulic w Lublinie lepiej unikać po zmroku, gdzie
kupimy jedyne w swoim rodzaju meble holenderskie w Piotrkowie, albo w której
piekarni zaopatruje się pół Gryfowa. I tak łączy się przyjemne z pożytecznym – bo to też jest metodologia,
że badacz poznaje miasto, żeby lepiej zrozumieć wyniki – gdy słyszy o targu
staroci – idzie na targ staroci, gdy słyszy o najlepszym miejscu na zakupy –
odwiedza centrum handlowe. A że badacz przy okazji może przywieźć zapas przepysznych
jagodzianek na kilka dni, to jego badawcze szczęście.
Ale
wyjazdy to jeszcze coś. Wyjazdy to przede wszystkim POZNAWANIE ludzi w
wielu, tak bardzo różnych, miejscach i dowiadywanie się o ich codziennych i
niecodziennych zwyczajach – i jest to naprawdę jedyna możliwość porównania tak
wielu perspektyw. Każda rozmowa to nie tylko realizacja celów badawczych, ale
również zdobycie wiedzy, która przy każdym kolejnym projekcie pozwala na
wyjście poza perspektywę Warszawy i miast, w których robimy dane badanie.
Katarzyna Bogdańska
To jest jedna z największych niesamowitości tej pracy, że możemy sobie doświadczać zmysłowo tak wielu rzeczy. A zmysłowe dane przecież zapamiętuje się tak dobrze i bez wysiłku, że przypomnienie sobie ich przy kolejnych projektach jest banalnie proste :)
OdpowiedzUsuń