24 września 2015

Jak milczenie potrafi rozjaśnić obraz świata


Właśnie wróciłam z urlopu z nowym przemyśleniem na temat pracy (sic!). Byłam we Włoszech. Nie znam włoskiego. Jak się nie zna języka, to jakoś dużo uważniej przygląda się ludziom, w pewnym sensie dużo lepiej się ich rozumie.

Siedzę sobie na plaży i cieszę się słońcem oglądając na Facebooku narzekania polskich znajomych na zbliżającą się jesień. Brzegiem morza przechadza się Pan Włoch. Mocno wyprostowany, opalony. Koło czterdziestki. Starannie ukrywający pojawiającą się łysinę fantazyjnym zaczesem :). Łapie kontakt wzrokowy z każdą atrakcyjną kobietą znajdującą się na plaży. Jego ręcznik leży przy wejściu na tę małą plażę - doceniam wybór punktu obserwacyjnego. Szybkie spojrzenie na Pana Włocha i już wiem,  że przyszedł tutaj w celu nawiązania nowych znajomości z płcią przeciwną.

Operacjonalizuję pojęcie "podrywacz" w moim osobistym słowniku. W ciągu godziny siedzenia na plaży Pan Włoch zaczepił wszystkie młode kobiety, którym nie towarzyszył akurat żaden mężczyzna. Kilka do kilkunastu osób - nie wiem dokładnie, bo mój punkt obserwacyjny nie był tak dobry, jak jego. W końcu nie byłam w pracy ;). Postawiłam hipotezę i sprawdziłam ją bez zamienienia słowa. Ciekawe co Pan Włoch powiedziałby o sobie w tej sytuacji...

W pierwszym tygodniu po powrocie czekają mnie trzy obserwacje. Czuję się przygotowana jak nigdy. I, na szczęście, tym razem wszyscy posługiwać się będziemy tym samym językiem. Bo brak możliwości podsłuchiwania rozmów był moim największym urlopowym zmartwieniem ;).



Marta Marcjanik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz