W badaniach, tak jak w
marketingu, są bardziej i mniej fajne tematy. Branże łatwiejsze i trudniejsze,
bardziej i mniej sexy. Na szczęście, nawet w tych pozornie najnudniejszych i
najtrudniejszych, osoby, które spotykamy na badaniach, potrafią zaskoczyć.
Do badań zawsze staram się przygotować tak, żeby
ryzyko zaskoczenia zminimalizować. Nie ma to nic wspólnego z hipotezami i
wnioskami - nie wiąże się z poszukiwaniem w terenie odzwierciedlenia własnych
założeń. Koncentruje się za to na narzędziach i rozwiązaniach - stawiam pytanie
o to, jak ludzie będą mówić, a nie co powiedzą. Próbuje przewidzieć, gdzie mogą
się pojawić problemy - określić trudne tematy, konflikty, kompleksy.
Czasem ich nie ma. Czyli w efekcie temat jest
łatwy :). Rozmowa o ketchupie czy ubezpieczeniu samochodu raczej nie spowoduje
trudności. Ale bywa tak, że już po briefie widać, że problemy będą się mnożyć
nawet wtedy, kiedy nie będę ich specjalnie szukać ;).
Ostatnie badanie. Temat: seks, seksualność,
rutyna w związku, bielizna erotyczna. Przed badaniem robimy sobie słowniczek
pojęć (problem z nazywaniem części ciała), piszemy scenariusze (możliwie
najgorsze).
Idziemy na badanie, a tam...
1. Po dziesięciu minutach
znajomości dowiaduję się, że informatorka nie jest zadowolona z długości gry
wstępnej przed seksem ze swoim partnerem.
(My to jak Schumacher, kilka minut i po sprawie.)
2. Chwilę później opowiada
mi ciągiem o najdziwniejszych miejscach, w których uprawiała seks.
(Często nam się zdarzało, że nie dawaliśmy rady dojechać do domu.)
3. Po godzinie oglądam jej
własną bieliznę - ona opowiada dokładnie, jak jej używa.
(Zakładam, chodzę sobie tak, zabraniam mu się dotykać.)
4. Po kolejnych dwudziestu
minutach ona sama przymierza tę bieliznę.
(Co to za czepek?! Czy ja wyglądam seksownie?!)
5. Chwilę przed końcem
spotkania jestem świadkiem tego, jak informatorka wspólnie z partnerem ustala,
co kupią i jak świetnie się będą bawić po najbliższej wizycie w sklepie z
seksowną bielizną.
(Dobrze wiedzieć, kochanie. Kiedy idziemy do sklepu? Już zaraz wszystko
przemyślę co i jak...)
Wychodząc z jej
mieszkania, czuję się tak, jakbym wyszła jej z łóżka ;).
I gdzie moje wątpliwości?
Trudności, które miały się pojawić? Nie ma. Okazuje się, że informatorzy, tak
jak badaczki, uważają, że trudne tematy są ciekawe. I lubią o tym mówić, nawet
wbrew zdroworozsądkowym barierom przed tym, żeby nie dzielić się swoją
intymnością z zupełnie obcymi osobami.
Marta Marcjanik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz