Co stanowi najważniejszą przewagę kremacji nad pochówkiem w
trumnie? Otóż to, że grabarze nie będą się musieli namęczyć z dźwiganiem osoby
zmarłej – będzie im lekko, łatwo, żeby nie powiedzieć, że przyjemnie. Co jest
największą słabością? A no to, że jakoś tak dziwnie, inaczej niż inni znajomi. Wiem
, wiem – wypadałoby doprecyzować, uzyskać jakąś definicję i co nieco o źródłach
informacji. Już miałam to zrobić, ale starsze Panie przeszły do rozważań
innych, równie ważnych, dylematów konsumenckich – czy tania sucha karma kotów
jest tak samo dobra jak ta droższa o 1,50 zł i tak udały się do kasy.
Takich oto rozważań byłam prawie mimowolnym świadkiem
podczas Obserwacji przeprowadzanej w drogerii. Dlaczego „prawie” mimowolnym? Ano
dlatego, że aby usłyszeć szczegóły rozmowy musiałam przejść do innej alejki,
stanąć odpowiednio blisko (w tym celu zająć dyskretną pozycję zaraz za standem
z artykułami do pielęgnacji włosów) i oddać się pozornie dokładnej i
szczegółowej lekturze sposobu działania jednej z pianek.
Tak jest – mowa o PODSŁUCHIWANIU – jednej z moich ulubionych
technik badawczych.
Jest skarbnicą ciekawych wyników: „Piszą, że natychmiastowy efekt
odmłodzenia… To musi być jakieś gówno – przecież wiadomo, że nie obudzisz się
młodsza o 10 lat. Najwyżej Ci skórę nawilży.”
Jest kopalnią pozadeklaracyjnych motywacji i barier
zakupowych: „6 zł za szota wódki? Pojebało ich?! Weźmy sobie trzy razy
kamikadze za 11 zł – wyjdzie po cztery szoty dla każdego, dobrze klepie i zamiast
24 zł każdy z nas zapłaci niecałą dychę.”
Jest przepustką do informacji, do których mamy utrudniony
dostęp: „Nie no, mi jest źle w takich prześwitujących stanikach – wyglądam
jakbym miała pryszcze, a nie cycki. Poza tym push-up tak fajnie podnosi, wiesz
– tak jak lubisz.”
Wreszcie jest sposobem na dobrą atmosferę na badaniu: „Kurwa…, ale chce mi się palić. Myślicie, że pozwoli mi kilka razy wyjść? Przecież nie
wytrzymam tyle czasu bez fajka…”
Ale co właściwie mają wspólnego wspomniany na początku rodzaj
pochówku i krem do twarzy? Ano zupełnie nic do siebie nie mają i właśnie o to
chodzi. O otwarcie się badacza na pozyskiwanie informacji – niezależnie od tego
czy jesteśmy w pracy czy poza pracą,
czym w danej chwili się zajmujemy i z kim właśnie spędzamy czas, jesteśmy
gotowe, żeby (pod)słuchać. Badacz na badaniu – wiadomo – w całości oddaje się
zbieraniu informacji, a im więcej perspektyw, tym lepiej. Ale badacz to też po
prostu osoba ciekawa świata i ludzi, która nie chce i nie potrafi sobie odmówić
– podsłuchania, podejrzenia, pomacania. Taka już badacza natura, że podsłuchuje
stale – w pracy i poza nią.
Kasia Bogdańska
Nie tylko jest tak, że badacz/ka to już jest taka osoba. Ale to się wzmaga. Widzę po sobie, że z czasem wolniej robię zakupy, częściej zagaduję ludzi i... coraz bardziej naturalnie przychodzi mi mówienie o tym, że mam jakąś wiedzę, bo podsłuchałam w autobusie ;)
OdpowiedzUsuń