17 grudnia 2015

Obserwowanie nieobserwowalnego

Czy obserwowanie może dawać wyniki? Czy jest faktycznie miarodajne skoro wydaje się łatwe? Przecież nie ma nic prostszego niż po prostu … przyglądanie się innym. Zgodzicie się ze mną?

Pozornie technika obserwacji nie jest problematyczna. Nie trzeba rozmawiać, nie trzeba moderować grupy. Wystarczy być i się przyglądać. Ja jednak uważam, że obserwacja jest daleko bardziej złożonym i wielopłaszczyznowym procesem. Nie wystarczy bowiem się tylko wnikliwie rozglądać – należy być, patrzeć, ale też i odczuwać, analizować, zapamiętywać na bieżąco wiele bodźców. I przy tym pamiętać, by starać się być niewidzialnym.
Działać tak, by nie zwracając na siebie uwagi grupy obserwowanej wysnuć z zachowania nieznanych osób jak najwięcej wniosków.
Postępować jak cień, który cieniem do końca nie jest.  Być jak aktor, który udaje statystę w goffmanowskim teatrze człowieka życia codziennego. Wtapiać się w grupę – robiąc to, co ona – by podświadomie nie spowodować odcięcia od niej.

Badacz podczas obserwacji zwraca uwagę na każdy szczegół – od sposobu ubrania się, przez zachowanie czy mimikę. Przygląda się obserwowanym zapamiętując nie tylko ich wiek, czy intuicyjnie odbierany status społeczny, ale także możliwe interakcje i związki między nimi. Czasem też próbuje odgadnąć motywy ich działań, podejmując tym samym starania, by psychologicznie wybadać ich osobowość.

A ze strzępków zdań, które podczas prowadzonego badania wysłyszy, analizuje tembr głosu czy intonację, która świadczyłaby o emocjach obserwowanego.
Badacz jednak musi także intuicyjnie wyczuwać kontekst oraz znać kod kulturowy, by móc  poddawać cokolwiek analizie. Może to i truizm, co piszę, ale nie wyobrażam sobie możliwości zrobienia dobrej obserwacji w środowisku, które diametralnie różni się na przykład sposobem zachowania od takiego, z którym miałam styczność, lub jest mi w jakiś sposób znane.

Czasem po prostu odpowiednie spojrzenie, mruknięcie, czy śmiech w konkretnej sytuacji może być już bardzo ważnym czynnikiem – wskazówką dla analizującego badacza. A zrozumienie tych praktycznie nieobserwowalnych – bo wynikających z kultury – znaków jest podstawą obserwowania.


Dorota Morkowska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz